HELP
Jak często zdarza się, że rozmawiając z kimś wydaje Ci się, że dokładnie wiesz co ten ktoś powinien zrobić, aby rozwiązać problem o którym właśnie mówi?
Poświęciłam wiele godzin, dni, a może i tygodni aby „pomóc”. Jedną z takich osób była moja mama. Pamiętam nasze rozmowy, podczas których wypalałam się emocjonalnie, a ona nadal NIC nie rozumiała. Moje recepty na szczęśliwe życie były proste, dostępne, ale ona jak ja złość nie chciała z nich skorzystać. Mówiłam, mówiłam i mówiłam…
Przyszedł dzień kiedy płacząc powiedziała, że tego nie chce, nie jest gotowa. Być może mogłaby żyć inaczej, ale na ten czas najzwyczajniej w świecie nie chce.
Dopiero wtedy zrozumiałam jak wielką krzywdę jej robię.
Nie mogę przyspieszyć zmian w czyimś życiu, tylko dlatego, że uważam je za konieczne.
Nie mogę zmusić kogoś do życia wg scenariusza, który wydaje mi się jedyny, słuszny.
Nie mogę oczekiwać, że ktoś inny zrobi to czego ja chcę.
Nie mogę oczekiwać, że ułoży sobie relacje z otoczeniem w sposób jaki ja narzucam.
Takich osób, którym chciałam „pomóc” było jeszcze sporo.
Dzisiaj wiem, że każdy ma prawo żyć tak jak chce.
Alkoholik sam musi podjąć decyzję o zaprzestaniu picia.
Otyła koleżanka sama musi podjąć decyzję, że chce żyć zdrowo i schudnąć.
Przyjaciel żyjący w nieszczęśliwym związku, sam musi zdecydować czy zostać, czy odejść od partnerki.
Przyjaciółka, która nie odcięła pępowiny od mamy, sama zdecyduje, kiedy stać się samodzielną.
Brat który pali, rzuci palenie tylko wtedy, gdy sam o tym zdecyduje.
Papierosy, alkohol, kompulsywne jedzenie, praca, w której się nie spełniamy, są w naszym życiu, bo tego właśnie na ten czas potrzebujemy. Kiedy już dostrzeżemy swoją gotowość na zmiany, warto zadać sobie pytanie „czego mi brakuje, co tak naprawdę zastępuję jedzeniem/ alkoholem/ kompulsywnymi zakupami/ papierosami”?
Wracając do tematu pomocy.
Zajmowanie się czyimiś problemami, to świetna wymówka, aby nie zajmować się sobą.